Odliczanie rozpoczęte- kolejny dzień, a ja od rana ta sama śpiewka: ciekawe co będę robić drugiego dnia swojego samotnego pobytu w Pekinie, a ciekawe jak to będzie za 100 godzin i 27 minut itd…;-)rodzina dostaje fioła. Nie tylko dlatego że ja ciągle o tym samym ale też ze względu na mój nieco nie dostosowany do mentalności moich bliskich pomysł samotnej podróży do Chin. Nic a nic się nie zrażam odwiedzam rodzinę starając się ją jakimś Boskim cudem udobruchać i myślę sobie- dam radę, dam radę jestem w końcu twarda babka…taaa
Dziś w planie mam opracowanie do cna moich planów zwiedzaniowych żeby się zmęczyć i energii nie tracić w trakcie jakże długiego samotnego lotu więc siedzę i szukam, przeglądam, wgapiam się tępo w monitor i szukam dla siebie tego czegoś czego nikt oczywiście przede mną nie odkrył i już po 10 minutach wiem że mapa jest znana wszystkim ludziom na świecie i nie ma szans żebym odkryła coś niebywałego- ale twardo szukam dalej. Plany mam ambitne i jakże oryginalne: Plac T, ZM, Pałac letni, Badalin i jakieś parki w Pekinie generalnie wyjątkowe odkrywcze i jakże nietypowe zabytki- ale kto powiedział, że będzie oryginalnie…
Przeczytałam dziś, że : "prawdziwy podróżnik nigdy nie ma planów, i nigdy nie zależy mu na przybyciu do celu"- cholera myślę to fatalnie- nie jestem, w żadnej mierze prawdziwym podróżnikiem nawet nie wiem jak bym się starała bo ja chcę z Moskwy dolecieć nigdzie indziej jak do Pekinu, a co by to było gdyby tak …jestem turystką ot z walizeczką…
A no właśnie z walizeczką to się wiąże bardzo wiele ciekawych anegdot choćby z tego powodu, że na pytanie dokąd odpowiadam dumnie do Chyn, a na pytanie z kim odpowiadam ze spuszczonym wzrokiem…z walizeczkiem. Bynajmniej powodem nie jest rozterka samotnego wyjazdu, bo w końcu taki mój cel był jest i będzie ale ten walizek tak mi do tych Chyn nie pasuje- mówi się trudno ja waz z dynastii czy wędkarzy nad groblą wieźć w plecaku nie będę to już postanowione. Ideologia wypracowana, czas wziąć się do pracy.