Od poranka towarzyszyło mi dziwne zaniepokojenie, że zapewne ktoś gdzieś za chwilę mnie opluje. W powietrzu jest tyle zanieczyszczeń i smogu, że płuca większości Chińczyków wyglądają jak morska gąbka i potrzebują je co chwila wyżymać oczywiście na zewnątrz a jak. Podjęłam decyzje o niezwłocznym opuszczeniu hostelu Leo który jak wspominałam cieszy się raczej w moim odczuciu nie zasłużoną chwała i jedyne co w nim jest fajnego to patio z klimatem. Popędziła w stronę hostelu Internacjonalnego przy dworcu zresztą. Tam spotkała mnie bardzo miła niespodzianka i podobał mi się na tyle że zdecydowałam się zarezerwować tam nocleg również na następne dni włącznie z ostatnim dniem pobytu w Chinach. Czysty, schludny, wysprzątany z pościelą i z kawiarnią miłą i schludną, dużą ogólnodostępną kuchnią i względnie jak na standardy chińskie niedrogim Internetem.
Po wnikliwych oględzinach również toalet i łazienek zdecydowałam dziarsko o wycieczce do Letniego pałacu. Szczególnie interesujący wydał mi się pomysł z jechaniem autobusem. 5 RMB w jedna stronę to wydało mi się nęcące. Pani recepcjonistka nieco niechętnie i ze znudzeniem rozrysowała mi plan jak się okazało nie dość dokładny dojścia do przystanku i zadecydowanie zbyt długo go szukałam. Oczywiście nie winię Pani - dla niej Pekin to miasto bliskie, znajome, dla mnie nieco jakby nowe wiec poszłam w złą stronę około 2 kilometrów mijając przystanek około 1900 metrów wcześniej później jak natchniona wróciłam tą samą drogą i poszłam jeszcze dwieście w trzecią stronę i na całe szczęście przyszłam z tej czwartej strony, więc wyboru nie było- okazało się, że przystanek jest zaraz tuż, tuż tylko akurat oznaczenia brakowało dla linii autobusu, którym miałam odjechać. Straciłam niestety cenną godzinę ale nic to poznałam troszkę okolice swojego tymczasowego bytowania- dobre i to.
Po niedługim oczekiwaniu nadjechał wytęskniony autobus linii i nerwowo pakująca się to wnętrza i chcąca się za wszelka cenę zmieścić hałastra stratowała mnie dokumentnie. Gdy pozbierałam się nieco wystawiając przed siebie kartkę dumnie wkroczyłam do wnętrza. Długo się nie nacieszyłam. Okazało się że co drugi autobus jedzie tam gdzie ja chcę a ten akurat pomimo tego samego numeru ma całkiem inną trasę…Chiny
Po dwu godzinnej jeździe dotarłam pomyślnie na miejsce.
Letni Pałac wrażenie robi nie ma dwóch zdań. Zresztą zdjęcia pomimo beznadziejnych warunków pogodowych pokazują (mam nadzieję) majestat tego miejsca. Ubrane w kolory jak z bajki budyneczki, piękne w nomenklaturze europejskiej „kamieniczki” nad kanałkiem z wodą, świątynie znakomicie zachowane – to wszystko sprawia, że dwu godzinna jazda w jedną stronę przestaje być atrakcyjna jedynie ze względu na samą podróż.
Spostrzeżenia dzisiejszego dnia:
- rozmowa chińczyków chociażby w metrze czy autobusie wygląda jak wielka zajadła kłótnia mająca w zanadrzu porządny wachlarz rękoczynów
- dzisiejszą aurę można opisać nie inaczej jak tylko: dotknij powietrza to takie proste i uważaj na słońce, którego nie ma
- podtrzymuję stwierdzenie wcześniejsze, że w Chinach żyje jedna kobieta i jeden mężczyzna w wielu kopiach- dziś dodam tylko, że istnieje jeszcze jeden typ: stara kobieta również jak poprzednicy w wielu kopiach.