Geoblog.pl    mayli    Podróże    Karaiby, NY i Miami     Piraci z Karaibów po naszemu
Zwiń mapę
2008
08
lis

Piraci z Karaibów po naszemu

 
Antigua i Barbuda
Antigua i Barbuda, freetown
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12583 km
 
Dzień spędzony na Antidze to jeden z najciekawszych dni podczas tej wyprawy i najbardziej w naszym raczej traperskim stylu. Spędziliśmy go, bowiem tak jak ja lubię najbardziej – wśród miejscowych, spacerując, korzystając z miejskiej komunikacji, której w zasadzie pierwsze dwie wyspy były pozbawione.

Antigua należała do Wielkiej Brytanii przez ponad dwa wieki i choć teoretycznie nie wydaje się to niczym specjalnym, to na wyspie na każdym kroku widać jej wpływ – czerwone budki telefoniczne, co krok boiska do krykieta, nazwy angielsko brzmiące na każdym budynku i rogu. Jednak dla przeciętnego turysty wyspy mają ze sobą niewiele więcej wspólnego. Antigua to prawdziwa karaibska perła, pełna wspaniałych plaż, turkusowej wody, uśmiechniętych mieszkańców i ferii barw. Każdy krok na Antidze to krok przybliżający do poznania tej fascynującej wyspy. My postanowiliśmy odpocząć od natrętnych taksówkarzy i wybraliśmy się na piechotę przez miasto na plażę w okolicach Fort James.

St. John czyli stolica wyspy jest niesamowicie kolorowa, drewniane domki w stylu naszych działkowych PRL-owskich, lekko skrzypiące tam tworzą barwny szpaler. Na Antidze ludzie mieszkają w tych domach całe życie, malują je na różowo chociażby i cieszą się życiem, i to się udziela. Na wyspie jest bardzo gorąco, dlatego też warto pamiętać o butelce wody, bo znacznie mniej tu komercyjnie, niż na chociażby Wyspach Dziewiczych. Samochodów jest bardzo dużo i stolica to jeden wielki korek w każdą stronę – spacery są znacznie przyjemniejsze niż kiszenie się w dusznym i zazwyczaj bardzo zdezelowanym samochodzie. Nasz spacer trwał znacznie dłużej, niż wynikałoby to z przewodnika, bo według niego do plaży są jakieś 4 kilometry. W rzeczywistości to pewnie kilometrów 6 czy 7 i w dodatku idzie się zupełnie nie zalesioną wsią z dala od linii brzegowej, ale alternatywa płacenia za taką krótką przejażdżkę 10 USD w jedną stronę dodawała sił, a poza tym co najważniejsze mieliśmy mnóstwo czasu i chęć poznania bliżej okolicy. Przedmieścia to zupełnie spokojne, pełne wspaniałej roślinności i motyli okolice, zupełnie ciche i ubrane jedynie w śpiew ptak i dziwne kwilenia owadów. Jako, że trafiliśmy tam w sobotę czyli zgodnie z przyjętymi zasadami w dzień wolny od pracy, to ludzie poruszali się z wolna, siedzieli przed domami zakąszając grillowane specjały, a w powietrzu unosił się intensywny zapach relaksu. Plaża była wspaniała, woda orzeźwiająca, co było bardzo miłym zaskoczeniem, w wodzie oczywiście mnóstwo niegroźnych krabów, piasek wspaniały i zupełnie pusto tylko my i dwie lokalne panie robiące sobie szaloną sesję zdjęciową, pewnie na jakiś portal internetowy – aż nie chciało się wracać. W drodze powrotnej udało nam się za opłatą 3 dolary (bo nie mieliśmy drobnych, a Pan przypadkiem nie miał wydać więcej niż 17 USD z dwudziestu – nasza strata, bo wyjściowo miało 2 USD) podjechać do miasta z lokalnym mieszkańcem. Wypytywał, coś tam mówił o sobie, a na miejscu szczerze zadowolony z przypadkowego zarobku życzył nam udanej podróży. Była to kolejna osoba, która była szczęśliwa, że mieszka na Karaibach. Karaibowie mają świadomość w jak pięknym miejscu mieszkają i to się chwali, to się udziela i tego się zazdrości.

St. John w godzinach popołudniowych robi się niezwykle zatłoczone samochodowo. Wszędzie tylko trąbienie, wymachiwanie rękami i jeżdżenie po krawężniku. Nie przypomina ono tak bardzo spokojnych i wyciszonych przedmieść. Uznaliśmy więc, że przetrwamy ten ciężki czas podczas obiadu na statku, a potem jeszcze na parę chwil skoczymy do miasta.

Po zakupach i ostatnich rzutach okiem po wspaniałej i przyjaznej wyspie wróciliśmy na statek, a następnego dnia czekała na nas St. Lucia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mayli
kasia kozłowska
zwiedziła 6% świata (12 państw)
Zasoby: 31 wpisów31 1 komentarz1 40 zdjęć40 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.11.2008 - 20.11.2008
 
 
23.08.2006 - 10.09.2006